To jest grób wizjonera swojej epoki, dzięki któremu możemy rozkoszować się kartofelkami i popijać poranną kawkę. Dzięki niemu Węgrzy mogą uszlachetniać salami koloszwarską papryką a dzieci cieszyć się wiórkami kokosowymi na urodzinowym torcie popijając z upodobaniem wyciąg z orzeszków cola.
To jest grób okrutnika, bandyty i ryzykanta, który nie cofnął się przed niczym, żeby zdobyć bogactwo i władzę, jednocześnie ryzykując wszystkim, włącznie z własnym życiem, żeby te bogactwa i sławę zdobyć, co w konsekwencji doprowadziło, między innymi, do unicestwienia kultury Majów i Inków.
To jest grób kosmopolity, Europejczyka bez kraju i ojczyzny.
Grób genueńczyka niewiadomego pochodzenia, któremu Hiszpania zawdzięcza, być może, więcej niż swoim rodzimym królom.
Grób zmarłego w zapomnieniu marynarza, na którego pogrzebie nie pojawił się żaden przedstawiciel władzy tak obficie czerpiącej z jego dokonań. Pochowany w Sevilli, a później przewieziony na Hispaniolę (dzisiaj Haiti), którą odkrył i gdzie chciał być pochowany, ale jak okazało się to korzystne sprowadzony z powrotem do katedry w Sevilli i pochowany w sarkofagu, który dźwigają postacie władców czterech królestw hiszpańskich, których zabrakło na jego pogrzebie.
Dziś najważniejszą rzeczą dla naukowców jest potwierdzenie, że to właśnie On: włoski Cristoforo Colombo, kataloński Cristòfor Colom, hiszpański Cristóbal Colón i polski Krzysztof Kolumb jest pochowany w niesionej przez królów trumnie właśnie tu w Sevilli a nie w Santo Domingo na Dominikanie... Dlaczego? Dla jednych z powodu prawdy historycznej, dla innych z powodu tego, że chcą mieć rację a dla wszystkich tych, którzy te badania obficie finansują dlatego, że te kolorowe postacie z aparatami fotograficznymi w kolorowych ciuchach, na luzie stojące pod sarkofagiem mają karty kredytowe i chcą za nie kupić "prawdziwego" Kolumba. I wszystko im jedno, czy go kupią w Sevilli czy na Dominikanie...