A propos wczorajszego posta...
Marmitako zwane w Kantabrii sorropotun to prosta zupa rybna z tuńczyka (marmita to po baskijsku garnek/kociołek), składająca się z tuńczyka, papryki, pomidorów czosnku i ziemniaków.
Pierwotnie zupa była przygotowywana przez rybaków na ich łodziach w czasie połowów, z czasem awansowała na salony, ale nazwy nie zmieniła.
Czasami zamiast tuńczyka, daje się łososia, ale to chyba wymyślono pod snobów.
O dziwo zupkę serwuje się z białym winem(!) co brzmi swojsko, bo już Kozacy u Sienkiewicza mawiali, że kto nie chce pić przy zupie ten Tatarzyn z kijem w d...e (znając Kozaków chodziło o wersję Tatara nabitego na pal...jak to u Sienkiewicza). Wersja spod sklepu GS jest nieco łagodniejsza i bardziej swojska: "tylko ludzie głupie nie piją przy zupie", w czym dostrzegam nie tylko miły i smaczny obyczaj, ale też wiele praktycznych korzyści, bo jak wiadomo czosnek jest ciężkostrawny (oczywiście zakładając, że spożywamy wino na bazie winogron z tradycyjnego wyrobu a nie słynną jego wersję z pektowinu na bazie monochlorkubizmutu, zwęglającą grasicę przy pierwszym łyku).
Żeby pokazać marmitako, musiałem obrazki ściągnąć z sieci, bo zanim sfotografowałem swoją porcję, to już ją zjadłem a wino wypiłem, bo głupi nie jestem. No i na foty było za późno...
Gorąco polecam bo jest mniam...
Marmitako zwane w Kantabrii sorropotun to prosta zupa rybna z tuńczyka (marmita to po baskijsku garnek/kociołek), składająca się z tuńczyka, papryki, pomidorów czosnku i ziemniaków.
Pierwotnie zupa była przygotowywana przez rybaków na ich łodziach w czasie połowów, z czasem awansowała na salony, ale nazwy nie zmieniła.
Czasami zamiast tuńczyka, daje się łososia, ale to chyba wymyślono pod snobów.
O dziwo zupkę serwuje się z białym winem(!) co brzmi swojsko, bo już Kozacy u Sienkiewicza mawiali, że kto nie chce pić przy zupie ten Tatarzyn z kijem w d...e (znając Kozaków chodziło o wersję Tatara nabitego na pal...jak to u Sienkiewicza). Wersja spod sklepu GS jest nieco łagodniejsza i bardziej swojska: "tylko ludzie głupie nie piją przy zupie", w czym dostrzegam nie tylko miły i smaczny obyczaj, ale też wiele praktycznych korzyści, bo jak wiadomo czosnek jest ciężkostrawny (oczywiście zakładając, że spożywamy wino na bazie winogron z tradycyjnego wyrobu a nie słynną jego wersję z pektowinu na bazie monochlorkubizmutu, zwęglającą grasicę przy pierwszym łyku).
Żeby pokazać marmitako, musiałem obrazki ściągnąć z sieci, bo zanim sfotografowałem swoją porcję, to już ją zjadłem a wino wypiłem, bo głupi nie jestem. No i na foty było za późno...
Gorąco polecam bo jest mniam...