wtorek, 27 września 2011

Dwie dziurki w nosie i skończyło się...

 I tak, w ostatni dzień fiesty, zapodaliśmy jeszcze ośmiorniczkę.
Ja zjadam, ale nie przepadam. Ewa zjada i przepada.


Miły pan wyciągnął świeżą...jeszcze mrugała oczkiem ;-)



No i jeszcze naturalny deserek...


A potem mały kusztyczek dla Ewci....na dobre trawienie ośmiorniczki.


I dla Łukaszka kusztyczek, nieco większy, bo mu ośmiorniczka w brzuchu łapką kręciła.



A na koniec sztuczne ognie...






...i jeszcze tylko ostatni klienci, kupa sprzątania....


...i tak Hiszpanie z Talavery uczcili Świętego Mateusza (Fiesta de San Mateo), a my się skromnie przyłączyliśmy, jedliśmy, pili...ale nie sprzątali.

KONIEC

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz