piątek, 2 września 2011

Najpiękniejsza knajpa na zachodniej półkuli...

Późny, sierpniowy wieczór w Burgos, Calle Arco del Pilar, wokół liczne bary tapas, raczej puste, ruch mały, oprócz tego jednego:

LA CANTINA DEL TENORIO
(co w wolnym tłumaczeniu brzmi  Stołówka Tenora)


 
Po zaciekłej walce na łokcie udało nam się zdobyć abordażem krótki pasek baru, na którym niemal od razu pojawiło się winko (i woda dla Stasia) oraz tapa dnia: kaszanka z Burgos na kromeczce chlebka i papryczce spięta rozkosznie sterczącą wykałaczką. Ponadto zauroczeni smakiem dania prostego, a jakże wykwintnego, któro na myśl przywiodło nam pejzaż polskiej wsi w trakcie świniobicia, zamówiliśmy dodatkowo wersję luxury czyli kaszaneczkę zapiekaną w cieście, polaną musem jabłkowym z pachnącym skwareczkiem na wierzchu.

Staś - prawdziwe dziecię polskiej tradycji kulinarnej zamówił ziemniaka w mundurku, któren to w wersji ibero posypany był sproszkowaną papryką i polany oliwą...no pycha, zjedliśmy trzy.


Po spożyciu jak każden to uczestnik biesiady zapragnąłem udać się tam gdzie nawet najsławniejszy tenor chodzi piechotą...nie było to trudne, bowiem na dużych szklanych drzwiach był wyraźny napis w dwóch europejskich językach głoszący, że to TU (na zdjęciu wersja lustrzana z powodu fotografowania od wewnątrz).


I do tego momentu wszystko szło jak tornado przez Kansas City albo nawet jak szkwał przez Mikołajki...za szklanymi drzwiami pojawiło się dwoje drzwi...niby proste, ale...


Z każdych patrzyła na mnie twarz mistrza belcanta jakby kąśliwie uśmiechnięta...no bo które drzwi do męskiego? Na wprost? Na prawo?


Twarz zlana potem, zimny dreszcz na plecach, i brzemię odpowiedzialności, żeby na obczyźnie nie dać plamy...ręka błądzi pomiędzy klamkami z różowym i niebieskim...napięcie rośnie...stres się wzmaga..."Ptaki" Hichcocka to dobranocka, w porównaniu, NAGLE OTWIERAJĄ SIĘ SZKLANE DRZWI ! ... i wchodzi uśmiechnięty kelner z pustym koszem na śmieci, zostawia go w kącie...w ułamku sekundy oceniając sytuację mówi: "różowy dla kobiet i dla gejów" po czym znika za szkłem niczym senna mara ...złośliwie uśmiechnięta senna mara...

Naciskam klamkę na drzwiach z niebieskim przystojniakiem, za nimi dostrzegam pisuar...ulga na duszy i na ciele...

Przyp.aut.: (Zdjęcia kulinarne 1;2;3;4 zrobiła Ewcia, pozostałe nie mniej dramatyczne ja)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz