sobota, 29 października 2011

Zakręt...

po kastylijsku nie chce być inaczej jak "curva". Na zakręcie zaś znajduje się sklep z pamiątkami (byki, rogi, kopyta, koszulki, chustki, spodenki... i milion innych akcesoriów tego typu). Sklep nazywa się La Curva de la Estafeta (Zakręt sztafety)...byłoby to może dziwne, lub nawet ekstrawaganckie, gdyby nie to, że sklep znajduje się w Pamplonie, dokładnie w tym miejscu w którym sześć razy do roku  stado pędzących byków i goniących się z nimi, ubranych na biało facetów (każdy ze zwiniętą gazetą w ręku i czerwoną szarfą) skręca o 90 stopni z Calle Mercaderes w sąsiednią wąską uliczkę Calle de la Estafeta....kwik, zgiełk, byki nie wyrabiają na wirażu (w końcu wk....ny byk na "curvie" ma prawo nie wyrobić), zrolowani goście, wszyscy wpadają na wszystkich...fascynujące, tragiczne, niewiarygodne....oglądam co roku w TVE. Sklep bywa wtedy zamknięty....ale kto by się w czasie Sanfermines o to troszczył....


Wszystko wygląda sielankowo, aż dziw, że potocznie mówi się "curva de la muerte" (zakręt śmierci)...no...nie demonizowałbym, ale...


...tak na marginesie... jest to niezwykle fotogeniczne miejsce, któro mam nadzieję odwiedzić w przyszłym roku w lipcu...

A jak mi ktoś nie wierzy, to niech sobie oglądnie filmik z zakrętu właśnie...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz